Kazimierz Brakoniecki (1952 - ) : Fugacité / Przemijanie
Fugacités
1
La véritable substance du monde est la fugacité du monde
le brin d’herbe glissé entre les pouces qui servait de sifflet
est aujourd’hui un cube de planète tombé au plus profond de l’écho
le soleil qui transperçait les collines denses et le ciel
est aujourd’hui une boule de silence au milieu de la vitre ancestrale
paysage d’une enfance pétrifiée demi-cercle traité par une luge
sur un vieux lac gelé et toi nuage étincelant
aplati dans le ciel au-dessus du vallon où chantait le ruisseau
la main brisée sur le pont qui puise la vie dans le chaos des trains
le galop des charrettes et des vaches et les pas des enfants mouillés
et toi la maison qui se meut à tâtons dans les craquements du vent et de la neige
2
La véritable substance du monde est la fugacité du monde
le courant impétueux du Niemen à Kowno au pied de l’église Witold
les tombes des Prussiens remués par une main de petit garçon
les couverts allemands muets posé sur un fichu polonais
un wagon pétrifié de froid rempli de déportés
envoyés quelque part vers Tcheliabinsk
et la chevelure rousse de ma mère collée par le froid aux planches épineuses
la prison à Frounze où sur son carré un petit corps rêve
les églises en briques des Chevaliers Teutoniques
avec notre bannière rouge et blanche
les saints pouces de pierre rapportés de Podolie et de Volhynie
les maisonnettes de Varmie avec leurs hordes d’enfants
de chèvres et de champignons
les tombes et les jouets d’enfants en bois brûlent sur les bas-côtés
3
La véritable substance du monde est la fugacité du monde
les pierres tombales recrachées et cassées le long de la rue Zyndram
que j’arpentais chargé de livres en sortant de la bibliothèque
pour suivre les traces de Kopernic et de Noe dans les jardins ouvriers
mes plaintes incessantes sur les partages et les sujétions de la Pologne
et le visage sauvage de Jésus à Torun me priant de dire une parole
les processions autour de la cathédrale d’Olsztyn pétales à l’Ascension
la silhouette raide du monde penche sur le livre qui est en cours
et le cadavre de la religion qui surgit de la Chapelle de Jérusalem
lèvres bruyantes des heures érotiques yeux ouverts de la chair
souffle d’amour sur ton visage quand tu lâchais tes cheveux
miracle de la fleur des bois qui me provoque du regard
mouflons dans les montagnes qui recherchent leur trône pour l’hiver
forêt de Varmie mauvaise et suspicieuse dérangée par des guidons de vélos
perles de sang sur les lèvres d’un mot heureuse victoire de la mère
et son filet de guenilles dans la rue remplie de désespoir
visage impénétrable de l’épouse tournée vers la profondeur de la nuit
et son ventre qu’une lune humaine a embrassé par-dessous
conversations cordiales avec Koholet Gilgamesh Buddha et Paul
visions solitaires de Dieu qui triste a besoin de toi
mon désir infini de mort et de liberté
4
Le monde est le mépris entité qui transcende l’esprit
des tonnes de mort de gens et de civilisation assassinés victimes de l’holocauste
caniveau de l’épiphanie de la crapule le nourrisson radieux porté au bras
le frisson du hêtre feuillu qui dévore ses vertes entrailles
colonne vertébrale de la métaphysique vue au matin de la mort à l’hôpital
la vieillesse à la fenêtre enneigée ouvre un rideau flottant sur l’éternité
Tu es dans chaque homme qui mourut sur cette planète
le brin d’herbe que tu glissais entre tes jeunes pouces
est à présent un cube de l’écho tombé dans le plus profond de la mémoire
la parole qui faisait renaître les gens et les pays sans vie
est à présent un cube de l’écho précipité dans le four de l’Histoire
la véritable substance des choses est la fugacité des choses
le monde commence par la fugacité du monde
Traduit du polonais par Frédérique Laurent
In Kazimierz Brakoniecki : «Poèmes du Nord »
Editions Folle Avoine, 1999
Du même auteur :
Dithyrambe / Dytyramb (07/01/2014)
Armor, Poèmes de l’Atlantique / Armor, Wiersze atlantyckie (I- IX) (07/01/2016)
Souvenance (07/01/2017)
Vent de la mer (07/01/2018)
Varmie (07/01/2019)
Sur la route de Pont-Aven / Na drozde do Pont-Aven (07/01/2020)
Armor, Poèmes de l’Atlantique / Armor, Wiersze atlantyckie (X – XVIII) (07/01/2020)
Intangible (07/01/2022)
Indestructibles (07/01/2023)
Lettre à Allen Ginsberg – 1986 (07/01/2024)
Przemijanie
1
Prawdziwą materią świata jest przemijanie świata
trawka którą wkładało się pomiędzy kciuki i gwizdało
jest teraz kostką planety upadłą w głąb dźwięku
słońce które przewiercało zwarte pagórki i nieba
jest teraz kopcem milczenia pośrodku wiekowej tarczy
okolico zamarłego dzieciństwa i zakreślonego łyżwą
na staromodnie zamarzłym jeziorze i ty błyskająca chmuro
rozpłaszczona nad jarem skąd bulgotał strumień
ręko poobtłukiwana mostu czerpiąca życie z tętentu
pociągów furmanek krów i stóp mokrych dzieci
i ty domu poruszający się po omacku w trzaskach wiatru i śniegu
2.
Prawdziwą materią świata jest przemijanie świata
burzliwy nurt Niemna w Kownie u stóp kościoła Witolda
rozgrzebywane przez chłopca kurhany Prusów oniemiałe
niemieckie sztućce układane na kurpiowskiej chuście
zamrożony wagon deportowanych gdzieś koło Czelabińska
i rude włosy matki przymarzające do cierniowych desek
więzienie we Frunze w którym na pryczy marzy drzazga ciała
ceglane krzyżackie kościoły z biało – czerwonym proporcem
święte kciuki kamieni przywiezione z Podlasia i Wołynia
warmińskie domki z czeredami dzieci kóz i grzybów
dopalające się na poboczach groby i drewniane zabawki
3.
Prawdziwą materią świata jest przemijanie świata
oplute i rozbite żydowskie nagrobki przy ulicy Zyndrama
obok których przebiegałem z książkami z biblioteki
w poszukiwaniu śladów Kopernika i Noego na działkach
moje nieustające płacze nad rozbiorami i niewolą Polski
i dzika twarz Jezusa w Toruniu modląca się do mnie o słowo
procesje wokół olsztyńskiej katedry płatki wniebowstąpienia
pochylona twarda sylwetka świata nad warsztatem książki
i zwłoki religii wychylające się z Jerozolimskiej Kaplicy
głośne usta erotycznych godzin otwarte oczy ciała
powiew miłości na twarzy kiedy rozpięłaś włosy
dziwność leśnego kwiatu zaczepnie mnie oglądającego
kozioł w górach na ścieżce poszukujący zimowego tronu
warmiński las zły i wzgardliwy zaczepiony kierownicą roweru
blaszka krwi na wardze słowa pogodne zwycięstwo matki
i jej trucht z siatkami po ulicy zasypanej rozpaczą
żony niezrozumiała twarz obracająca się w głąb nocy
i jej brzuch który od spodu całował ludzki księżyc
rozmowy serdeczne z Koheletem Gilgameszem Buddą i Pawłem
samotne wizje Boga który ciebie smutne potrzebuje
moje nieustające pragnienie śmierci i wolności
4
Świat jest jednością przekraczającą pogardę umysłu
tony umarłych zamordowanych spalonych ludzi i cywilizacji
strużka epifanii łajdaka niemowlęcy promień na rękach
szelest liści na buku pożerającym swoje zielone wnętrzności
kręgosłup metafizyki oglądany rano przez szpitalną śmierć
starość w zaśnieżonym oknie uchylająca firankę wieczności
Jesteś każdym człowiekiem jakikolwiek umarł na tej planecie
trawka którą wkładałeś pomiędzy młode kciuki
jest teraz kostką dźwięku spadłą w głąb pamięci
słowo które podnosiło nieżywych ludzi i narody
jest teraz kostką dźwięku spadłą w piec historii
prawdziwą materią rzeczy jest przemijanie rzeczy
świat zaczyna się przemijaniem świata Niezniszczal
Poème précédent en polonais :
Wisława Szymborska :Une voix dans la discussion sur la pornographie / Głos w sprawie pornografii (14/06/2014)